Pan Józef Skuza - absolwent Zasadniczej Szkoły Zawodowej w Opatowie, rocznik 1965, wieloletni kierownik Ośrodka Szkolenia Zawodowego Kierowców Ligi Obrony Kraju w Opatowie, prezes Związków Zawodowych Pracowników Ligi Obrony Kraju na okręg Tarnobrzesko-Chełmsko- Lubelski

Kiedy i w jakim kierunku kształcił się Pan w szkole?

Odpowiem z wielką satysfakcją, że należę do pierwszego rocznika absolwentów szkoły, która rozpoczęła nauczanie w roku szkolnym 1962 / 1963.

Szkoła kształciła w kilku kierunkach, między innymi, w kierunku samochodowym. Ja wybrałem właśnie ten kierunek. Klasa nasza liczyła 38 uczniów, w tym 3 dziewczyny. Szkołę ukończyłem w roku szkolny1964/1965 jako mechanik samochodowy i uprawniony do prowadzenia pojazdów kategorii A, B, T. Szkoła przez pierwszy rok mieściła się przy ul. Ćmielowskiej w budynku Szkoły Podstawowej nr 1, a następnie w budynku po Szkole nr 2, warsztaty mieściły się przy ul. Kościuszki (obecny Grafmasz).

Kto był Pana wychowawcą i jak go Pan wspomina?

Dyrektorem Szkoły był bardzo ceniony pan Wiesław Strygner, moim wychowawcą pan Jan Gałkiewicz. Wspaniały nauczyciel mający bardzo dobry kontakt z uczniami. Zawsze pomagał uczniom i bronił naszej klasy, nie tylko u dyrektora szkoły, ale także u kierownika warsztatów. Powtarzał, że jesteśmy dobrą klasą, trochę niesforną, ale można się z nami dogadać i często osiągaliśmy zamierzony cel, nie tylko ten wyznaczony przez nauczycieli, ale i własny, zwłaszcza jeśli chodziło o zabawy szkolne.

Czym kierował się Pan przy wyborze tej szkoły?

Interesowała mnie zawsze motoryzacja, a atutem było również to, że szkoła mieściła się w moim miejscu zamieszkania.

Czy wiązał Pan przyszłość z wybranym wówczas zawodem?

Tak i marzyłem, by w przyszłości pracować jako kierowca, może, jeśli będzie mnie stać, to urządzić warsztat samochodowy.

Jak potoczyła się Pańska kariera zawodowa po ukończeniu szkoły.

Po ukończeniu szkoły rozpocząłem staż w Rejonie Dróg Publicznych w Opatowie jako mechanik. Następnie służba wojskowa w latach 1966 – 1968, po której to podjąłem pracę w Komendzie Powiatowej Straży Pożarnej w Opatowie jako kierowca. System pracy na moim stanowisku nie pozwalał podjąć mi nauki w systemie zaocznym. Aby podnieść swoje wykształcenie, rozpocząłem pracę „na Taxi” równocześnie z nauką w Technikum Mechaniczne w Kielcach o kierunku „naprawa i eksploatacja pojazdów samochodowych. Po uzyskaniu dyplomu technika mechanika pojazdów mechanicznych i ukończenia kursu pedagogicznego, od roku 1976 r. podjąłem pracę w Ośrodku Szkolenia Zawodowego Kierowców Ligi Obrony Kraju w Opatowie na stanowisku zastępcy kierownika i zdobyłem uprawnienia instruktora nauki jazdy kierowców. W tym okresie otworzyłem wymarzony zakład naprawy samochodów, w którym pracowałem w wolnych chwilach. Następnie w 1991r zostałem powołany na stanowisk kierownika wymienionego Ośrodka i wybranym przez pracowników na Prezesa Związków Zawodowych Pracowników Ligi Obrony Kraju na okręg Tarnobrzesko-Chełmsko- Lubelski. Moją karierę zawodową zakończyłem w 2012 r., przechodząc na emeryturę.

Co najmilej wspomina Pan ze szkolnych lat? Czy zapadły Panu w pamięć jakieś chwile związane z naszą szkołą, szczególnie wydarzenia, anegdoty?

Zawsze najmilej wspomina się przyjemne chwile, a było ich niemało - wycieczki, zabawy taneczne.

Czy angażował się Pan w życie szkoły?

W całym okresie mojej nauki byłem Przewodniczącemu Samorządu Szkolnego, Koła Sortowego. Byłem drużynowym Drużyn Starszych Harcerzy. Brałem udział w konkursach powiatowych i wojewódzkich o tematyce: „Wiadomości o Polsce i Świecie Współczesnym”, do których przygotowywał nas profesor Mieczysław Murek.

Jakie wspomnienia wiążą się z nauczycielami, którzy wówczas Pana uczyli?

Bardzo mile wspominam wszystkich nauczycieli, a w szczególności wychowawcę profesora Gałkiewicza i zastępcę dyrektora Piotra Frejlicha, u którego prawie zawszy uzyskiwaliśmy zgodę na organizację szkolnych zabaw tanecznych. Warunkiem zorganizowania zabawy było poprawienie ocen. Jako przewodniczący Samorządu Szkolnego, z pomocą kolegi, chodziliśmy do każdej klasy i wręcz nakazywaliśmy kolegom i koleżankom poprawienie ocen w czasie jednego tygodnia. Chęć zabawy była przemożna, dlatego rezultaty w poprawianiu ocen okazywały się znakomite. Zabawy odbywały się nie tylko z okazji choinek noworocznych czy andrzejek, ale w miarę potrzeb uczniów.

Opuszczając szkolne mury, odczuwał Pan ulgę czy może obawę przed tym, co będzie dalej?

Szkołę kończy się z wielką ulgą. Byłem szczęśliwy, że pójdę do pracy, usamodzielnię się i będę miał swoje pieniądze, ale odczuwałem też i lęk, zastanawiałem się, gdzie i jaką pracę dostanę, co będę robił, czy sobie poradzę, jakich będę miał przełożonych i jak będę traktowany? Wielka niewiadoma - jak ułoży się moje życie.

Wiele lat minęło od czasów ukończenia szkoły, wiele więzi zaniknęło. A jak jest w przypadku Pana klasy? Czy nadal utrzymuje Pan kontakt z kolegami?

 

Od ukończenia szkoły minęło 57 lat. Wiele więzi zaniknęło na zawsze, gdyż duża część kolegów nie żyje i to jest bardzo przykre. Pozostałych można policzyć na pacach jednej ręki. Zawsze starałem się spotykać bo miło jest porozmawiać, a w szczególności powspominać młode szkolne lata, bo to jeden z przyjemniejszych okresów w życiu człowieka.

Jak wspomina Pan życie towarzyskie szkoły? Jakie formy spędzania były wówczas dostępne?

Życie towarzyskie w szkole było przyjemne, nie było takich sytuacji jak przemoc . Uczniowie pomagali sobie nawzajem (jak ktoś był dobry z rysunku technicznego, to robił rysunki każdemu, kto tylko tego potrzebował, ktoś inny rozwiązywał zadania z matematyki czy pisał wypracowania. A jak w perspektywie była zabawa taneczna, to nie tylko kolegom ze swojej klasy pomagało się w odrabianiu lekcji. Organizowane były zawody sportowe, wycieczki piesze do lasu, ogniska z pieczeniem kiełbasek.

Jak funkcjonowała szkoła bez Internetu, bez portali społecznościowych i smartfonów?

Powiem tak: obserwując dzisiejszych uczniów, stwierdzam, że to jest bardzo smutne, Uczniowie nie rozmawiają ze sobą, tylko patrzą w smartfony. W moich latach szkolnych to goniło się do kolegi czy koleżanki, żeby porozmawiać. Kupowało się gazety, słuchało radia, by mieć wiadomości na czasie, bo w szkole też było to potrzebne. Wypożyczało się książki w bibliotece szkolnej. Szkoła organizowała wyjście do kina czy wyjazdy do teatru. Teraz gros uczniów nie wie, jak wygląda teatr na żywo.

Może zechciałby Pan podzielić się z uczniami naszej szkoły jakąś refleksją, dobrą radą na przyszłość?

Przede wszystkim to należy solidnie się uczyć, bo te braki w wiedzy w dorosłym życiu się bardzo odczuwa. Nie powinno się narzekać na wymagających nauczycieli, bo tych po latach najlepiej się wspomina. Radzę odłożyć telefony i rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać z kolegami, bo tylko takie rozmowy jednoczą ludzi.